Dotychczas , gdy słyszeliśmy o filtrach cząstek stałych, automatycznie na myśl przychodziły nam samochody z silnikiem diesla. Wkrótce jednak może się to zmienić za sprawą nowego konceptu Volkswagena, który po dużej wpadce z fałszowaniem wyników testów emisji spalin jest bardzo zdeterminowany, aby odbudować swój wizerunek i pokazać bardziej ekologiczne oblicze. Z części rynków całkowicie wycofuje diesle, testuje nowe katalizatory oraz – w co trudno uwierzyć – planuje wprowadzić na rynek samochody benzynowe z filtrami cząstek stałych.
No nie do końca, bo rozwiązanie ma się nazywać GPF czyli Gasoline Particular Filter. Reszta niestety się zgadza. Już w tym roku bowiem możemy spodziewać się pierwszych modeli wyposażonych w silnik benzynowy z bezpośrednim wtryskiem oraz w filtr cząstek stałych. W założeniu ma to obniżyć emisję sadzy z rury wydechowej nawet o 90%. Szacuje się, że nowe jednostki oznaczone literami TSI oraz TFSI do końca 2022 roku mają znaleźć się w siedmiu milionach pojazdów niemieckiego koncernu.
Nowe filtry cząstek stałych zaproponowane przez Volkswagena mają duże szanse, aby stać się powszechne także w samochodach innych marek. To niestety nie jest dobra wiadomość dla kierowców, którzy właśnie głównie ze względu na awaryjność tych podzespołów w dieslach zdążyli już lub właśnie zamierzają przesiąść się do benzyniaków. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że GPF będzie powodował mniej kłopotów niż jego dieslowski odpowiednik. Ilustracje pobrano ze strony: dpfecoserwis.pl .